Na początku ciąży chciałam żeby czas przyspieszył. Miałam nadzieję, że zasnę jednego dnia, a obudzę się pod koniec trzeciego miesiąca, który stanowił jako tako bezpieczną granicę. W końcu pierwsze trzy miesiące są najbardziej zagrożone poronieniem. Czwarty miesiąc ciągle był dla mnie pełen obaw, czy aby na pewno wszystko jest w porządku, czy nie dzieje się nic złego. Można powiedzieć, że żyłam od jednej wizyty u ginekologa do kolejnej. A tydzień po badaniu znowu zastanawiałam się, czy z Fasolem jest ok. Możecie powiedzieć, że to paranoja, ale po poronieniu poprzedniej ciąży nie umiałam inaczej.