Na początku ciąży chciałam żeby czas przyspieszył. Miałam nadzieję, że zasnę jednego dnia, a obudzę się pod koniec trzeciego miesiąca, który stanowił jako tako bezpieczną granicę. W końcu pierwsze trzy miesiące są najbardziej zagrożone poronieniem. Czwarty miesiąc ciągle był dla mnie pełen obaw, czy aby na pewno wszystko jest w porządku, czy nie dzieje się nic złego. Można powiedzieć, że żyłam od jednej wizyty u ginekologa do kolejnej. A tydzień po badaniu znowu zastanawiałam się, czy z Fasolem jest ok. Możecie powiedzieć, że to paranoja, ale po poronieniu poprzedniej ciąży nie umiałam inaczej.
Bezpiecznie poczułam się dopiero wtedy, gdy ruchy dziecka stały się w miarę regularne. Wyluzowałam, zaczęłam cieszyć się ciążą mimo tego, że na ten okres przypadły moje problemy z akceptacją swojego zmieniającego się ciała.
W trzecim trymestrze obudziła się we mnie myśl, że czas najwyższy zabrać się za przygotowania. Co prawda większości wyprawkę miałam już skompletowaną, ale zostało jeszcze sporo do zrobienia. Ogólnie czułam się dobrze, nie narzekałam (i nadal nie narzekam!) na spuchnięte nogi czy bóle pleców. Czasem tylko duży brzuch przeszkadza mi przy codziennym funkcjonowaniu, np w czasie wiązania butów :) W tym czasie zaczęłam też tęsknić za gorącą kąpielą, jazdą na rowerze (a przecież listopad taki ciepły), jedzeniem tego, na co mam ochotę (np serów pleśniowych), czy lampką (a może dwiema?) ulubionego wina. Chciałam, żeby te ostatnie miesiące minęły szybko i bezboleśnie. Już nie mogłam się doczekać, aż Fasol się urodzi i będę mogła sobie pospacerować z wózkiem dookoła jeziora. Zaczęłam się niecierpliwić, bo ileż to można czekać???
I nagle okazało się, że to już grudzień! A wiadomo, jak to jest w grudniu - "Zajmę się tym po Świętach" stało się moją ulubioną wymówką od zabrania się do porządków w dokumentach, czy pakowania torby, którą chciałam mieć przygotowaną przed Bożym Narodzeniem. A tu jeszcze to trzeba kupić albo tamto. Dodatkowo rozpoczęły się coraz bardziej męczące noce. Tak niewygodnie, tak za gorąco, a tak nie da się oddychać. I coraz bardziej chciałam urodzić jak najszybciej, żeby mieć to wszystko za sobą.
I nastał styczeń! Myślałam, że im bliżej porodu tym będę się bardziej cieszyć, że to już koniec. A tu nagle BACH! Chyba zaczęłam się bać :) Ten czas tak szybko zleciał... Wielu spraw nadal nie załatwiliśmy. Nadal nie mam spakowanej torby :) I ciągle trzeba kupić to albo tamto! I jestem przerażona, że to już za chwilę, bo za moment wizyta u ginekologa i do porodu zostaną trzy tygodnie. A potem całe życie wywróci się do góry nogami - wszystko będzie podporządkowane dziecku, coraz mniej czasu dla siebie, coraz więcej wydatków. I zaczęły się wątpliwości typu "Jak my sobie poradzimy?". Nie mogę uwierzyć, że czas tak szybko zleciał. Jeszcze niedawno myślałam sobie "Ostatnie dwa miesiące będą najgorsze, najbardziej uciążliwe", a tu ani się obejrzę będę je miała za sobą.
Tyle miałam planów na okres ciąży - chciałam rysować, lepić anioły, żyć aktywnie, pójść na kurs malarstwa, zrobić generalny porządek w mieszkaniu, wydrukować w końcu zdjęcia z ostatnich czterech lat. I kiedy ja teraz będę miała na to wszystko czas? Mija kolejny dzień, a ja ruszyłam może jedną z wielu spraw, które MUSZĘ załatwić przed porodem i nie ma zmiłuj.
Tyle miałam planów na okres ciąży - chciałam rysować, lepić anioły, żyć aktywnie, pójść na kurs malarstwa, zrobić generalny porządek w mieszkaniu, wydrukować w końcu zdjęcia z ostatnich czterech lat. I kiedy ja teraz będę miała na to wszystko czas? Mija kolejny dzień, a ja ruszyłam może jedną z wielu spraw, które MUSZĘ załatwić przed porodem i nie ma zmiłuj.
A jak było u Was?
Zacznę od tego, że cieszę się z tego, że wszystko przebiega u Was prawidłowo, bezproblemowo i nie masz powodów do narzekań :) wszyscy straszą, a zobaczysz w szóstym miesiącu, a zobaczysz pod koniec ciąży, a zobaczysz przy porodzie, a zobaczysz jak urodzisz... Tak naprawdę, moim zdaniem nie ma co sluchac gadania innych, bo wiadomo, że każda przechodzi przez to na swój sposób.
OdpowiedzUsuńW moim przypadku prawdą jest to, że jeśli ma się więcej obowiązków jest się lepiej zorganizowanym :) teraz, z Miłym potrafię zrobić wszystko i ciągle wymyslam coś nowego. Chociaż nie będę ukrywać że czasami nie ułatwia, np.wyrzucając mi wszystko z szafek, czy gryzac mnie po nogach gdy coś robię :D ale wszystko się da :) Ostatnio właśnie się zastanawiałam , co ja robiłam w ciąży, przecież miałam tyyle wolnego czasu a w ogóle tego nie wykorzystałam.
Ola. M
Nie jesteś pierwszą osobą która mówi mi, że dziecko uczy organizacji :) Mam nadzieję, że tak też będzie ze mną. Gorzej, że ja potrzebuję się zorganizować TERAZ! A nie mogę się do tego zabrać :)
UsuńMoja koleżanka mówiła, że w ciąży czas się jej ciągnął i ciągnął. Mi przeciekał przez palce...
A tym gryzieniem po nogach to rozłożyłaś mnie na łopatki! :D
Pozdrowienia dla Was!
Ja mam to wszystko jeszcze przed sobą, ale jestem pewna, że sobie poradzicie i ze wszystkim dacie radę, a rzeczy, które chciałaś zrobić podczas ciąży na pewno uda się zrobić i później:).
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby wszystko było dobrze i żebyś miała jak najmniej obaw (bo bez to pewnie się nie da;)). Pozdrawiam cieplutko!
Dziękuję :) No ba, musimy sobie poradzić! Pytanie brzmi "Jak?" :D A tak poważnie, to wierzę w to, że będzie dobrze. Ale trochę muszę się postresować i ponarzekać :)))
Usuńtak samo, zleciało nie wiadomo kiedy, na czekaniu i na odkładaniu wszystkiego na ostatnią chwilę ;) Teraz też z tą organizacją bywa różnie, ale dziecko Wam tak wszystko ładnie ułoży że sami nie będziecie wiedzieć jak to tak sprawnie działa - bo że będzie "działać" i dacie radę nie mam wątpliwości, rodzice mają to we krwi!
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki za to bym ten ostatni miesiąc nie ciągnął się w nieskończoność, tylko szybko i bezproblemowo minął :)
Z jednej strony bym trochę odwlekała rozwiązanie, ale z drugiej i tak się już nie wycofam, więc dziękuję - niech mija szybko :)
UsuńO ja...dopiero teraz odkryłam Twojego następnego bloga i tu taka niespodzanka! Gratulacje :* Mi zawsze ostatnie trzy tygodnie ciąży ślimaczyły się w nieskończoność... zobaczymy jak będzie teraz, na razie półmetek ;) Planów też zawsze mam sto pięćdziesiąt tysięcy i mało co z nich wychodzi... Uściski dla Was!!!
OdpowiedzUsuńA kuku! :)
UsuńDziękuję i również serdeczne gratulacje! Zazdroszczę, że jesteś już zaprawiona w temacie. Dla mnie wszystko jest nowe i trochę przerażające :)
Co sie odwlecze to nie uciecze;) odpoczywaj w tych ostatnich dniach;) jak ci sie uda to dziecko bedzie spac jesc spac jesc;) i zdarzysz lepic aniolki;) pierwsze miesiace mialam mieszkanie wysprzatane lepij niz Malgorzata Rozenek;)
OdpowiedzUsuńCo sie odwlecze to nie uciecze;) odpoczywaj w tych ostatnich dniach;) jak ci sie uda to dziecko bedzie spac jesc spac jesc;) i zdarzysz lepic aniolki;) pierwsze miesiace mialam mieszkanie wysprzatane lepij niz Malgorzata Rozenek;)
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, że tak się da :D
Usuńobowiązków przybędzie to fakt, ale da się wszystko pogodzić, dużo zdrówka życzę:))
OdpowiedzUsuńZałatwię sobie dobry planer/organizer i dam radę! :D Dziękuję i pozdrawiam :)
UsuńPora pakować torbę! Porod może się zacząć w każdej chwili;-) przed Wami piękne chwile i trudne,ale jednak piękne. Będziecie je wspominać po latach z rozrzewnieniem. ....rozumiem dokładnie co piszesz na temat ciąży po poprzedniej stracie....zostaje strach o kolejną,ja cała ciąże się bałam.
OdpowiedzUsuńŻyczę szczęśliwego rozwiązania! ;))
Torba spakowana! Mission accomplished! :) To jest jedna z kilku spraw, które udało mi się dopiąć. Pozostał jakieś kosmetyki, których nie mogę spakować z prostego powodu - ponieważ ich ciągle używam :)
UsuńNiestety, takie przeżycia często wpływają na nasze późniejsze zachowanie. I niby nie można myśleć negatywnie, ale strach powodował, że przez wiele miesięcy nie mogłam spokojnie cieszyć się ciążą... Ale teraz już wierzę, że będzie ok! Musi być! :)
Dziękuję i pozdrawiam! :)
wcale to nie paranoja to sa bardzo wazne sprawy a nawet najwazniejsze w zyciu, trzymam kciuki zeby wszystko bylo dobrze , sama przypominam sobie swoja panike przez cala ciaze czytajac twoja tresc. Kochana bedzie dobrez trzymamy kciuki mocno, pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za Ciebie kochana wiem dokładnie co czujesz ,a może juz jesteś po narodzinach?U mnie dziś było ktg termin za tydzień rozwarcia brak ,odczuwam skurcze i coraz większe obawy i strach .
OdpowiedzUsuńBuziaki i dużo siły Ci życzę ,zdrowia i szczęśliwego rozwiązania)
LaDora
Zaglądam, martwię się czy wszystko ok, i dopiero dziś mnie olśniło, żeby zajrzeć na Twojego fb :) A tu takie nowiny! GRATULACJE!!! Filipek jest cudny! Życzę Wam zdrowia i czekam na powrót:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)